Tabbouleh (tabule) to odmiana libańskiej sałatki, dodatek do mięs lub samodzielne danie, które może być podawane na zimno i ciepło. Głównym składnikiem jest specjalna kasza bulgur, zastępowana często kaszą kuskus, której zamiennika nie akceptują ortodoksyjni kucharze.
Nie dość, że to bomba witaminowa, to do tego aromatyczna, sycąca i dietetyczna!
To kolejny przepis, który został przeze mnie lekko zmodyfikowany. Mam nadzieję, że moje eksperymenty nikogo nie obrażą ;)
Składniki:
2 szklanki kaszy kuskus
3 szklanki wrzącego bulionu
1/2 cebuli
1 pomidor (bez skórki)
1/3 cukinii
1 marchewka
1 łyżka oliwy z oliwek
2 łyżka cytryny
przyprawy: 1/2 łyżeczki pieprzu, kolendra, mięta, pietruszka, chilli
*opcjonalnie: pokruszona feta, papryka, ogórek
Przygotowanie:
- Kaszę kuskus przekładamy do miski (pamiętajcie, że kasza podwoi swoją objętość!), zalewamy bulionem i odstawiamy na 10-15 minut. Miskę można przykryć folią aluminiową.
- Na patelni rozgrzewamy oliwę z oliwek i wrzucamy pokrojone/poszatkowane warzywa. Nie mają być ani przypalone, ani rozgotowane, mają myć chrupiące :)
- Gdy kuskus napęcznieje, dodajemy do niego chrupiące warzywa i przyprawiamy. Mamy bulion, więc nie przesadzajmy z solą :) łyżeczka kolendry, mięty, pietruszki i chilli doda kaszy świetnego aromatu i smaku. Na koniec dodajemy łyżeczki cytryny, wszystko mieszamy.
Tabbouleh smakuje najlepiej po 1 godzinie chłodzenia w lodówce. Ja jednak nie miałam dziś czasu i podałam go w temperaturze pokojowej do orientalnych klopsów z warzywami, na które przepis już niedługo.
Smacznego! :)